Yerba wypita, umysł powinien być trzeźwiejszy.
Pod koniec
sierpnia wróciłam, jest to moja trzecia
próba nie jedzenia mięsa. Myślę, że teraz ostatecznie powiedziałam mu żegnaj.
Próba pierwsza? Uznajmy to za próbę, trochę
wyidealizuje i będzie super.
Nie powiem Wam kiedy to było, gdyż tego nie pamiętam,
nie dlatego, że byłam czymś odurzona, ale dlatego, że byłam zbyt mała. Znam tą
historię jedynie z opowieści, jak widać już krążą o mnie legendy :P dziękuje
Indygo za przypomnienie tej sceny.
„Nigdy nie zjem tego
co miało mamę i oczy! ‘’
Tak powiedziałam pewnego słonecznego, a może zimowego
dnia gdy byłam małym bobasem nie chcąc
zjeść mięsa na obiad. Duma mnie teraz rozpiera! Szkoda, że nie byłam zbyt
konsekwentna w swoim postanowieniu i mój jakże piękny bunt szybko minął. Cóż by
to była za historia zostać z własnej woli na przekór rodzinie trzy letnim
wegetarianinem.
Zanim przejdę do opowiedzenia drugiej próby,
przytoczę pewna anegdotę o pamięci bobasów.
Pewnej niedzieli będąc w babcinym pokoju, oglądałam
zdjęcia z moim dwuletnim wtedy
chrześniakiem. Na zdjęciu o którym
konkretnie mowa był malutkim zaledwie trzymiesięcznym dzidziusiem.
Ja: - Patrz jaki mały wtedy byłeś
Piotruś- Noo, fajnie wtedy było
Ja ( z wielkim z dziwieniem)- Tyy pamiętasz jak wtedy
było?
Piotruś ( z ogromną powagą i pewnością )- Pamiętam!
Niektórzy myślą, że chciał mnie zbajerować i wciskał
kity, ale ja mu wierze!
Próba druga. Było to w pierwszej liceum natchnęło mnie
wtedy pewne zdarzenie, obraz...
Wychodziłam przez podwórko wtedy od babci i zmierzałam
do domu, by udać się w objęcia Morfeusza, było już ciemno, księżyc na niebie ,
a w jego blasku tylko ja i stado kaczek.
Dookoła cisza i nicość. Patrzę na kaczki, a one
gorączkowo machają skrzydłami i tak
bardzooo chcą się wzbić w niebo i polecieć do księżyca T_T ale nie mogły tego
zrobić bo były zbyt utuczone, no żeby
nie uciekły i żeby dużo z nich mięsa było, popłakałam się aż, że przez nasz
egoizm, mordujemy je i odbieramy wolność, a tak pięknie mogłyby latać i być naprawdę
wolne, bardziej od nas, ale my wolimy sobie zjeść skrzydełko.
Widok ten wstrząsnął mną tak, że przez dobry rok nie
tknęłam mięsa. Zamiast niego zajadałam się drożdżówkami i czekoladą, wiec też
nie byłam w najlepszej formie, potem nadszedł kryzys ideowy, no i moje wielkie
chodzenie na siłownie i tym samym wysokobiałkowa dieta. Zaczęłam jeść mięso, oj
dużo zjadłam piersi z kurczaka wtedy. Z
tego nie jestem już taka dumna…
Próba trzecia. Trzy tygodnie po Woodstocku nawiedzona
przez Wodnika, stwierdziłam, że nie mam
serca jeść mięsa, po prostu nie mogę, nie wyobrażam sobie tego w żaden sposób.
Koniec z tym. Jak się potem okazało tego samego dnia na wege przeszła Mon „ To
był po prostu impuls” mówi, nie możemy już tego robić. Cały świat jest
powiązany. Mogłoby się wydawać, że to czy zjemy sobie na obiad kotleta
schabowego czy sojowego nie ma żadnego wpływu na naszą planetę- błąd i to
ogromny. Nie chce już nawet mówić o biednych zwierzętach.
Wszystko, co człowiek
wyrządzi zwierzętom, wróci do ludzi z powrotem.
Ci, którzy zabijają zwierzęta, ażeby jeść ich mięso, przyczyniają się do masakry własnych ciał. — Pitagoras
Ci, którzy zabijają zwierzęta, ażeby jeść ich mięso, przyczyniają się do masakry własnych ciał. — Pitagoras
Wegetarianizm jest
inteligentną formą szacunku i miłości istoty ludzkiej do siebie. Pozwala
uczynić zdecydowany krok na drodze do stania-się-świadomym i przyspiesza proces
indywidualnego rozwoju człowieka. — Johann Kössner
Zachęcam do przeczytania artykułu (cytaty tam właśnie
znalezione), dziękuje Mon. http://www.wegetarianski.pl/podstrona/powody.php
Warto przeczytać ,a potem zastanowić się nad swoją
świadomością i moralnością. Ziemia nie jest naszą własnością, dbajmy o nią.
Świat może być taki piękny, wystarczy nie być egoistą, niech każdy zacznie od
siebie. Ja czuje się teraz świetnie
nadal chodzę na siłownie, białka jest wystarczająco w nabiale i kotlecikach
sojowych. Mon czuje, że więcej widzi i jest bardziej wrażliwa, zgadzam się- coś
w tym jest. Powiedz tylko moja droga jak dzięki przejściu na wegetarianizm uporałaś
się z apetytem na alkohol :P Bo ja naleweczką, fresko i zimnym piwkiem nadal
nie pogardzę.
Zachęcam wszystkich chociaż żeby spróbowali, bo nie możesz
powiedzieć, że nie dasz rady, to nie dla mnie, nie lubię, skoro nie spróbujesz,
nie mówiąc już o korzyściach jakie płyną z niejedzenia mięsa dla świata, ale
również dla Ciebie!
Trzymam kciuki, żebyście wytrwali i żeby już wkrótce na myśl o zjedzeniu mięsiwa ogarnęła Was panika i odraza ;>
OdpowiedzUsuńA apetyt na alkohol? Cóż, raz nie zawsze!